Recenzja dla Wydawnictwa Novae Res "Maskarada wokół śmierci. Nazistowski świat na Węgrzech" autor Tivadar Soros
"Maskarada wokół śmierci. Nazistowski świat na Węgrzech."
Autor: Tivadar Soros
Wydawnictwo: Novae Res
Data premiery: 2021-03-10
Przekład: Emilia Ewa Siurawska
Recenzja dla Wydawnictwa Novae Res „Maskarada wokół śmierci.
Nazistowski świat na Węgrzech” autor Tivadar Soros
Autorem książki jest Tivador Soros, ojciec słynnego na całym świecie Georga Sorosa, a książka w oryginale powstała w języku esperanto. Opatrzona na wstępie przedmową obydwu synów stanowi ważny i ciekawy dokument przybliżający Czytelnikowi jak wyglądał świat wojny widziany oczami jednej z ofiar okrutnego systemu Trzeciej Rzeszy. Ofiary, która przemawia w imieniu setek tysięcy Żydów zamieszkujących w tamtych czasach teren Węgier. Książkę postrzegam również jako pewnego rodzaju świadectwo tego, co wydarzyło się w tym okrutnym i dramatycznym okresie nazwanym w historii Holocaustem, na Węgrzech.
Określenia „pewnego rodzaju” użyłam tutaj celowo. Książka jest inna, niż powieści traktujące o tej samej tematyce, czytane przeze mnie do tej pory. Literatura tego gatunku przepełniona jest boleścią, strachem i okrucieństwem jakie wręcz trudno sobie wyobrazić. Po przeczytaniu których, jedyne co ciśnie się Czytelnikowi na usta, to pytanie: „ Jak Bóg mógł do tego dopuścić?” ; „Gdzie był wtedy Bóg?”
Opowieść Tivadora Sorosa to swoista forma pamiętnika, napisanego przez człowieka, który w tamtym okresie żył, pracował, ratował życie własnej rodziny i setek innych osób. Opowieść pełna nadziei i normalności, której nie znajdziemy w żadnej innej książce o tej tematyce. Po przeczytaniu pozostawia Czytelnika z uczuciem innym, aniżeli książki przeczytane przeze mnie do tej pory z gatunku literatury opowiadającej nam o czasach II Wojny Światowej.
Zastanawiamy się dlaczego na Węgrzech okupacja hitlerowska
zaostrzyła swoje działania dopiero od marca 1944 roku, kiedy w innych krajach
na świecie okrucieństwo i ludobójstwo rozpoczęło się już w roku 1939 i dużo
wcześniej? W opowieści Sorosa znajdziemy odpowiedź na to pytanie i to nie raz i nie dwa.
Straszliwa machina faszystowskiej działalności siała spustoszenie w Europie i na świecie przez wiele długich lat, pochłaniając i unicestwiając miliony istnień ludzkich. Pamiętnik z tamtych czasów Tivadara Sorosa, ukazuje nam druga stronę tamtych wydarzeń. Dzięki ludziom takim jak on, dzięki ich sile, nadziei i uporowi w działaniach, uratowano w każdym kraju tysiące istnień ludzkich. I pomimo, że to kropla w morzu ofiar tego najokrutniejszego w historii świata wydarzenia, to przecież jakże ważna. Wszakże każde uratowane życie to skarb największy i bezcenny.
Sam bohater tej opowieści przeżył I Wojnę Światową, zdobywając bolesne doświadczenia w obozie jenieckim na Syberii, z którego udało mu się uciec. Trudno się więc dziwić jego odważnej postawie, wszak przeżył rewolucję rosyjską, której był czynnym uczestnikiem i przetrwał czas, w którym wszelkie reguły przestały obowiązywać. Adwokat z zawodu przeżył ogrom przygód, tak niewiarygodnych wręcz, że po powrocie „normalności” postanowił je spisać, co też uczynił i to w kilku powieściach.
Przeżycia odmieniły jego sposób postrzegania świata. Sprawiły, że wyzbył się ambicji, był szczęśliwy, że żyje, a jego dążeniem stała się rozkosz życia. Nie wstydzi się tego ukazywać w swojej opowieści, w której jako podstawowy motyw przedstawia nam historię ocalenia własnej rodziny, a w fabułę swoich wspomnień wplata ratowanie wszystkich kolejnych osób, które poprzez ten okres stają na jego drodze.
Powieść emanuje mnogością wydarzeń, postaci i miejsc ulokowania fabuły. Wnikamy i poznajemy historię rodziny i tworzenia się wzorców dla dwóch synów Tivadara: Paula i Georga.
Fakty historyczne II Wojny Światowej udzielają odpowiedzi na pytania dlaczego życie na Węgrzech, na pozór toczyło się prawie normalnie. Mężczyźni pracowali, zabawiali się, kobiety nadal chodziły do kosmetyczki i rodziły dzieci. Ale to wszystko pozory. Bo przecież okrutne wiadomości mnożyły się i docierały do ludzi. Masowe zabójstwa, obozy koncentracyjne, niewolnicze warunki, powstanie żydowskie w getcie w Warszawie. W jaki sposób Żydzi na Węgrzech bronili się przed tym? Starali się wypierać prawdę, nie wierzyli w te nieludzkie działania.
Tymczasem lata wojny mijały i nastał rok 1944, konkretnie
dzień 18 marca: rozpoczyna się okupacja Węgier przez hitlerowskie Niemcy. Zwierzenia autora, który
jednego wieczora kładzie się spać do swojej jedwabnej pościeli, odrzuca myśl
ukrywania się, posiada służbę, wiedzie spokojne i poukładane życie w swoim
komfortowym mieszkaniu, ukazują zderzenie realiów z tym co miało nastąpić. Następny dzień budzi go informacjami ze świata, który
wydawał się tak bardzo odległy i niewiarygodny: zaginęły dwie Żydówki
zamieszkujące jeszcze do wczoraj z jego matką; Niemcy złapali brata –
informacja od szwagierki; przychodzi przyjaciel syna pytając czy Paulo wrócił
do domu? Dowiaduje się, że Niemcy zbierają szesnasto-, osiemnastoletnich
chłopców, a oczami wyobraźni widzi swojego syna pędzonego przez brutalnych
oprawców SS. I nagle okrucieństwa z innych rejonów świata wchodzą z pełną
brutalnością w życie jego i setek tysięcy innych Węgrów. I tak rodzi się pomysł
podrabiania dokumentów i szukania kryjówek, najpierw dla własnych synów i żony potem dla wszystkich
innych, potrzebujących pomocy i szansy na przeżycie. Są ich setki, ale on nie liczy. On pomaga i tylko to ma dla niego znaczenie. Tylko to jest wyznacznikiem jego normalności.
Owszem, szokowały mnie spotkania z jego synami na basenie oraz wizja zamieszkania w hotelu jako ofiara. Nie zapominajmy, że autor sam jest Żydem, ale już na kolejnej stronie, nasz bohater postanawia jednak żyć w ukryciu, w małym pokoju bez okien, który wcześniej służyło do przechowywania mebli. Tak będzie bezpieczniej. Jak widać, na podstawie tylko jednego przykładu, szczera i poruszająca opowieść szokuje właśnie wylewnością i śmiałością przekazu, którego autor się nie wstydzi. Opowiada w sposób pamiętnikowy swoje wspomnienia z tamtego okresu, a Czytelnik może oglądać jego życie niczym otwartą kartę. Rozwój wydarzeń historycznych rewiduje jego spojrzenie na własne życie i wartości. Obserwowane z odległości okrucieństwo i ludobójstwo, o którym słyszał w radio dotarło do kraju, w którym żyje. Widzimy przemianę z człowieka dobrze sytuowanego, cieszącego się każdym dniem, w człowieka ogarniętego chęcią pomocy innym, której ogrom trudno określić. Poznajemy sposób na odnalezienie się w ekstremalnych warunkach, wszechpanującego ludobójstwa oraz eksterminacji Żydów i wszystkich słabszych jednostek przez Hitlerowców, a wszystko to przeplatane przemyśleniami sytuacji politycznej na świecie.
Ludzie nagle wyrwani z normalnego życia i zmuszeni do zaakceptowania z godziny na godzinę nieludzkich warunków swojego bytowania, szukali różnych sposób na przetrwanie i przeżycie tego przerażającego w sowim wydźwięku bestialstwa.
W roku 1944 Niemcy chcieli ukryć przed światem eksterminację Żydów i innych narodowości, stąd na Węgrzech nie było już getta. Zamiast niego stworzono tak zwane „domy żydowskie”, z pięcioramienną, żółtą gwiazdą na froncie. W efekcie końcowym w jednym pokoju mieszkało po osiem, dziewięć osób, nierzadko w nieludzkich warunkach. Rozpoczęto organizowanie łapanek, tak dobrze znanych od lat w innych krajach. To właśnie na Węgrzech, w tym czasie pojawia się postać Eichmanna. Jednego z najokrutniejszych szefów nazistowskiej komisji do eksterminacji Żydów, kluczowej postaci „Ostatecznego rozwiązania” i jednego z głównych koordynatorów akcji „Reinhardt”.
Z ciekawością zapoznałam się z opowiadaną sytuacją polityczną Węgier tamtego okresu, ale nie mnie wypowiadać się na temat jej prawdziwości, ponieważ nie jestem historykiem, ani politologiem.
Prezentowane zaś w niniejszej książce poglądy pochodzą od jednego człowieka, mamy przecież do czynienia z pamiętnikiem, więc znajdą tyle samo zwolenników, co i przeciwników. Na końcu zamieszczono bardzo obszerny materiał historyczny w formie przypisów, który skłania Czytelnika, aby dogłębniej zapoznać się z historią Węgier podczas II Wojny Światowej.
Wyczuwalnym i proszącym się o zwrócenie na niego uwagi jest ton powieści, która pojawiła się w roku 1965. Dzisiaj mamy wiele osobistych wspomnień o holokauście, wiele powieści beletrystycznych opartych na faktach i autentycznych zarówno bohaterach, jak miejscach i wydarzeniach. W jakimś stopniu znane były świadectwa jeńców, ale pojawiały się one zaraz po wojnie, i już do 1980 roku nikt nie był zainteresowany ich powtórzeniem. Te, wydane po wojnie już dawno zginęły z wydawniczych list. „Maskarada” Tivadara Sorosa, była jedną z pierwszych opowieści o przeżyciach wojennych, które trafiły do szerszej publiczności.
Jeszcze raz powrócę do tych opisów zwykłej szarej codzienności, która pozwala Czytelnikowi zrozumieć tamten świat i okoliczności poszczególnych wydarzeń. Brak tu jakiegokolwiek dramatyzmu, a wręcz przeciwnie: siła tej książki i tej opowieści tkwi w jej prostocie, zwyczajności i braku teatralności.
Zakończę recenzję słowami niemieckiego historyka Ulricha Linsa z gazety „Niemiecki Esperantysta” , który twierdzi, że autor Tivadar Soros przez anegdoty żywo ilustruje atmosferę tego okropnego czasu ostatnich miesięcy wojny – tej „maskarady”.
„Autor żartobliwie gawędzi o tym, jak zdobył 10 baryłek najlepszego wina, b y uprzyjemnić życie przyjaciołom. Wtedy inni biegli, aby zdobyć najbardziej potrzebną żywność. On w towarzystwie lubujących wino Francuzów pił …Nocą zabijał pluskwy w swoim pokoju, dając dokładny przepis na odpluskwienie. „
Niezwykle barwna opowieść o człowieku niezwykłym i jego niezwykłym życiu, z pewnością zasługuje na przeczytanie i zastanowienie się nad głębią przekazu, którą autor kieruje do wszystkich ludzi na ziemi. POLECAM.
Wydawnictwu Novae Res dziękuję za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
Komentarze
Prześlij komentarz