Przejdź do głównej zawartości

Recenzja dla Wydawnictwa OFICYNKA „Bóg tak chciał” autora Arka Gieszczyka


 "Bóg tak chciał" 

Autor: Arek Gieszczyk 

Wydawnictwo Oficynka 

Premiera: 2021-03-03 

 

            Recenzja dla Wydawnictwa OFICYNKA „Bóg tak chciał” Arka Gieszczyka

Debiut pisarza, ale bardzo dojrzały debiut. Jestem przekonana, że jeśli autor zdecyduje się pisać kolejne książki, to spora grupa Czytelników będzie go za jakiś czas zaliczać do tych wyróżniających się na rynku literackim. Tych, którzy mają nam coś do powiedzenia i to w sposób nietuzinkowy i z pewnością niebanalny. Opowiadają nam swoją historię językiem pełnym retoryki, stosując argumentację emocjonalną i odwołując się do naszych umysłów i naszej wrażliwości.

Jakże wiele w tej powieści wspomnień, dzięki którym mogłam na chwilę powrócić do własnego dzieciństwa. Chociaż na chwilę, ale jakże ważną i sprawczą chwilę.  Któż z nas nie pamięta zapachu farby drukarskiej, powieści „W pustyni i w puszczy”, „Mary Poppins”, „Dzieci z Bullerbyn” czy dzielnego Nemeczka?

I to właśnie w ten świat wrzuca nas Arek Gieszczyk i to w sposób tak namacalny i głęboki, że aż poczujemy zapach starych półek z książkami w pokoju głównego bohatera Włodka i zapach dymu papierosowego, który ciągnie się za jego matką od pierwszych stron do samego końca.

Wprowadzeni w zabójstwo na samym początku opowieści, powracamy do niego dopiero na kilku ostatnich stronach, bo to nie ono  jest tu  najważniejsze. Książka jest o dzieciństwie, dorastaniu i problemach emocjonalnych chłopca, wychowywanego przez ostrą i fanatyczną katoliczkę matkę oraz ojca ateistę i żołnierza żyjącego dla ideałów partyjnego systemu, który w tamtych czasach  opanował kraj.

Podążamy z głównym bohaterem uliczkami Gdańska, poznajemy istotę tamtych czasów i jakże trudnego życia wtedy i to jeszcze w takiej rodzinie, w której przyszło żyć Włodkowi.

Targany pomiędzy fanatycznymi wywodami religijnymi swojej matki, wiecznym konfliktem pomiędzy matką i babcią, która absolutnie nie akceptuje żony syna, a ateistycznym i żołnierskim, twardym wychowaniem ojca, chłopcem szarpią emocje i pytania, na które nikt z otaczających go dorosłych nie udzieli mu nigdy odpowiedzi.

Autor jest pod dużym wpływem Guenthera Grassa i otwarcie to manifestuje, zamieszczając  Matzeratha oraz  Guenthera, wplatając w akcję opowieści niczym fragmenty z życiorysu tego wybitnego pisarza.

Jawi nam się obraz Gdańska po wojnie, po którym spacerujemy z „paczką” przyjaciół  Włodka, przemierzamy stare ulice, budowy, a nawet cmentarz.

Na uwagę zasługują bogate opisy i bardzo obrazowy oraz ekspresyjny język autora. Tym samym powieść płynie, nie nużąc czytelnika.

Przy niektórych opowieściach emocje są silniejsze, wręcz skrajne. Musimy się chwilę zastanowić i pomyśleć, w jakich trudnych czasach przyszło żyć tym dzieciakom. Nie roztrząsać przez chwilę, po której stronie stali. Dzieciaki o imionach  Guenther, Oscar i wielu innych nagle pozostało bez ojca, bez matki. Samotne sieroty w obcym kraju.

Nie raz przytoczone nam zostaną słowa: „Opowiadał Guenther, opowiadał Oscar Matzerath”, a obrazy i sytuacje przypomną nam okrucieństwa II Wojny Światowej. Krwawe i brutalne sceny z wojennej masakry, ludobójstwo i groby masowe, to tylko kilka sekwencji, o których autor snuje opowieść.

Epizody poruszą każdego czytelnika i zagrają na najczulszych strunach naszych uczuć i empatii.  

 


Włodkowi życie nie oszczędza wrażeń, a liczne zagrożenia pojawiające się w jego dzieciństwie mogłyby wystarczyć na niejedno dorosłe życie.

Trudno się dziwić, iż z takiego obrazu dzieciństwa przepełnionego niejedną traumą i wstrząsem, wyłania się postać  człowieka zranionego i  zagubionego w pijackim amoku. W zasadzie znajdującego się gdzieś na skraju upadku. A może i nie? Któż to wie? 

Takie zakończenie serwuje nam autor w epilogu.

W książce wiele jest spraw i tematów otwartych, na które czytelnik nie otrzyma odpowiedzi. Pomimo, że całość jest spójna, cechuje się wielością wątków i historii bez końca.

Momentami chciałam przytulić małego Włodka, który usilnie starał się i zabiegał o miłość mamy i taty. W sytuacji, kiedy to on sam nagle staje się kaleką na całe życie, jest przekonany, że rodzice takim go nie będą chcieli. Dopatruje się winy matki, lecz czy to może mu pomóc w dalszym trudnym życiu jako kuternoga i jąkała?

Polecam Wam serdecznie tę wyjątkową i bardzo ciekawą powieść, a sama jestem bardzo ciekawa czym autor zaskoczy nas kolejnym razem.

Dziękuję  Wydawnictwu „Oficynka” za egzemplarz recenzencki.

 

 

 

 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Tatra Premium Magazine - wywiad

Artykuł: "Pasja czytania (i pisania)" (wywiad udzielony przez Mariolę Sternahl dla Tatra Premium Magazine) Publikacja: Tatra Premium Magazine, numer 01/2019, str.96-97

Recenzja dla Wydawnictwa BELLONA „Sabotażysta z Auschwitz” autor Colin Rushton

  „Sabotażysta z Auschwitz” Autor: Colin Rushton Wydawnictwo BELLONA Premiera: 2022-01-26 Przekład: Tadeusz Woźniak    Recenzja dla Wydawnictwa BELLONA „Sabotażysta z Auschwitz” autor Colin Rushton    Kolejny, jakże ważny głos naocznego świadka, dzisiaj jeszcze żyjącego, któremu udało się przeżyć piekło II Wojny Światowej. Autor Colin Rushton spisał autentyczną historię brytyjskiego jeńca Arthura Dodda, który podczas II Wojny Światowej służył w armii brytyjskiej, a   w roku 1942 dostał się do niewoli niemieckiej. Do   niewoli trafił w Afryce Północnej i jako jeniec wojenny spędził dwa lata w E715, obozie jenieckim wchodzącym w skład Auschwitz III ( Monowitz). Historia ukazana w książce Rushtona jest   kolejnym, bardzo ważnym świadectwem oblicza II Wojny Światowej, ale i zarazem świadectwem barbarzyńskiego i bezsensownego okrucieństwa, którego my ludzie żyjący na przełomie XX i XXI wieku, jesteśmy również naocznymi świadkami we współcze...

Recenzja dla Wydawnictwa ZNAK litera nova „Belcanto” Ann Patchett

"Belcanto"  Ann Patchett  Wydawnictwo ZNAK litera nova  Przekład: Anna Gralak  Data premiery: 2022-08-29  ( tego wydania )                     Recenzja dla Wydawnictwa ZNAK litera nova   „Belcanto” Ann Patchett     Znana z wyjątkowo dobrego pióra, wyróżniona kilkoma nagrodami literackimi autorka Ann Patchett za książkę „Belcanto” zbiera bardzo różnorodne oceny. Jedni są zachwyceni miarową i wolną akcją, barwnym i niemalże poetyckim stylem powieści oraz mistrzowskim doprecyzowaniem szczegółów, w tej niespiesznie płynącej opowieści. Inni są znudzeni powolnym tempem, brakiem fajerwerków, zbyt szczegółowym rozpracowywaniem poszczególnych elementów scen, brakiem jakiegokolwiek przyspieszania akcji i to od początku do samego końca, który swoją drogą, zaskoczy chyba każdego Czytelnika. Mnie zaskoczył wyjątkowo osobliwie. Osobiście należę do pierwszej grupy i ksią...