"Bóg w moim domu"
Autorka: Katarzyna Olubińska
Wydawnictwo WAM
Data premiery: 2021-05-19
-
Recenzja dla Wydawnictwa WAM „Bóg w moim domu” autorka Katarzyna Olubińska
Najpierw czytałam książkę „Bóg w wielkim mieście” teraz przyszła kolej na „Bóg w moim domu”. Autorka prowadzi również bloga „Bóg w wielkim mieście”.
Oczywiście nie zawiodłam się ani trochę. Dałam się autorce zaprowadzić tym razem w tę nostalgiczną i przepełnioną wiarą i nadzieją podróż, będącą swoistym aktem pożegnania z mamą. Całość nazwałabym wręcz „Aktem Strzelistym do Boga”, ukazaniem nam Jego postaci w zwykłym ludzkim życiu i każdej czynności.
Opowieść o domu i o Bogu. Jaki jest Bóg, o którym opowiada Czytelnikowi Katarzyna Olubińska? Jak sama pisze jest On: cichy, bliski, nieodgadniony, niezbadany, nieuchwytny, a jednak tak namacalnie obecny w wydarzeniach jej życia. W wydarzeniach życia każdego z nas.
W zasadzie autorka miała trzy domy i opowiada nam ze szczegółami, o każdym z nich. Przedstawia nam swoje domy z różnej perspektywy, kreśląc jednak za każdym razem scenariusz pełen miłości, wiary i nadziei.
Jednym domem na zawsze będzie jej dom rodzinny. Tam żyją jej rodzice i rodzeństwo. Drugi dom stworzyła ze swoim mężem, kreując je na wzór pierwszego. Jakżeż są w nim wyczuwalne te same akcenty, które przedstawia nam jako otoczenie swojego dzieciństwa, dorastania i opuszczania gniazdka rodziców. Widać w nim te same wzorce i wartości, którymi przepełnione było serce jej mamy – Mariolki, jak wszyscy zwykli ją nazywać- : dobroć, chęć pomocy innym, gościnność, serdeczność, miłość do świata i zrozumienie dla wszystkich wokoło.
Trzecim jej domem jest Kościół Ojców Dominikanów na warszawskim Służewcu. W tym miejscu również czuje się jak w domu i to właśnie tutaj spotkała tak wielu niesamowitych Bożych ludzi. Ze szczegółami opisuje nam to miejsce, z którego czerpie siły. Opis mnie wzruszył i z pewnością będę do niego powracać kilka razy.
Któż z nas nie chciałby żyć z pozytywnym nastawieniem i codziennie odczuwać niezmąconą niczym wiarę, silną nadzieję i bezgraniczną miłość? Tęsknimy za tym co proste jak chleb z masłem i zwyczajne jak obecność naszych bliskich.
Wszystkie tęsknoty ludzkie, dały ludzkości znać o sobie szczególnie mocno wraz z nadejściem pandemii w roku 2020. I to właśnie ten element narracji stanowi dla mnie całe tło tej ciepłej opowieści, oczywiście nie usuwając absolutnie w cień pożegnania z mamą i hołdu, jaki autorka oddaje matce na kartach tej poruszającej książki.
To w czasie pandemii matka autorki odchodzi do domu Pana, pozostawiając za sobą smutek, żal i ból nie do ogarnięcia. Sam czas pierwszego ataku pandemii, pozostawił na każdym człowieku znamię nie do zatarcia. Zmieniały się domy, rodziny, punkty widzenia i priorytety, i o tym wszystkim z przeogromnym wręcz namaszczeniem i tonem pełnym nadziei opowiada nam Katarzyna Olubińska.
Mówi nam o tej przemianie jaka zaszła w ludziach podczas pandemii. Staliśmy się bardziej uważni jeden na drugiego, bardziej czuli, wrażliwsi i lepsi.
Pomimo, że jej świat legł w pewnym momencie w gruzach, a w pierwszych chwilach nawet wypowiadanie słów modlitwy przychodziło jej z trudem, z pomocą przyszły jej ziemskie anioły.To one odegrały i odgrywają w jej życiu ogromną rolę, a ja wierzę, że nie tylko w życiu autorki tej książki.
Na drodze życia Pani Katarzyny zaczęły się pojawiać osoby opowiadające na jej blogu swoje historie; jedna przejmująca bardziej od drugiej. Wydawało się, że to autorka pomaga im, a po czasie okazywało się, że te osoby tak naprawdę pomogły jej.
„Nigdy nie wiadomo, kiedy spotkamy na swojej drodze prawdziwego anioła, albo staniemy się kimś takim dla kogoś potrzebującego”.
Wiele fragmentów wzruszyło moje serce, bo do Kruszwicy (domu rodzinnego Pani Katarzyny ) docierali różni wędrowcy i liczni pielgrzymi ze swoimi historiami. Trudno się dziwić mistyczności życia w domu rodzinnym, wszak położony jest na drodze Camino Polaco, czyli polskiej drodze. To jeden ze szlaków na szlaku Św. Jakuba. Wyjątkowy dom, wyjątkowa rodzina na szlaku z muszelką.
Jakżeż bliska memu sercu jest postać Pani Mariolki, mamy Katarzyny Olubińskiej. Patrząc na jej rodzinę, patrząc na jej drogowskazy życiowe i jej historię od dnia narodzin do śmierci, nie wiem dlaczego wydaje mi się również i moim Aniołem, który odnalazł mnie na tych skomplikowanych drogach naszego życia, podczas pielgrzymowania i codziennego podążania w kierunku domu Ojca.
Książka ta porusza tak wiele ważnych tematów w życiu codziennym człowieka XX i XXI wieku, że aż dziw bierze, że tyle wartości pomieścić można na kilkuset stronicach.
Ilu z nas spowszedniało już wszystko co posiada i jakże oczywista jest obecność w naszym życiu bliskich nam osób? Nie doceniamy wszystkiego co nam niesie ten „zwykły” dzień, a przecież to on jest naszym Tu i TERAZ. Naszym jestestwem.
Zamiast doceniać to co mamy i cieszyć każdą chwilą i każdym gestem, my dzielimy włos na czworo, zamartwiamy się i rozpamiętujemy przeszłość.
Taka już jest natura ludzka, a może właśnie, jak mówi autorka ironia życia ludzkiego polega na tym, że dopiero w hałasie doceniamy ciszę, w smutku miłość i szczęście, że musimy doświadczyć straty, braku, żeby w pełni kogoś lub coś docenić.
Opowieść porusza jeszcze jedną bardzo trudną i ważną problematykę: trauma po odejściu bliskiej nam osoby. Niesie ze sobą przemyślenia i niezwykłe pokłady racjonalnych i metaforycznych argumentów, które mogą posłużyć jako próba ukojenia zranionej duszy.
Myślę, że jeszcze nie raz i nie dwa sięgnę po tę niewielką objętościowo książeczkę, pełną mądrości i fundamentalnych wartości życiowych.
Zakończę moją recenzję cytatem:
„ Podobno wiara to wzrok otrzymany od Boga, więc pozwala nam prawdziwie coś zobaczyć, docenić, być wdzięcznym, pokochać. Dopiero uważna miłość, troska, spojrzenie z uwagą na tę drugą ważną osobę, sprawia, że poczuje się ona kochana, doceniona. (…) Tylko tyle i aż tyle. Szczegóły, z których składa się życie, takie jak rozmiar filiżanki, jej kolor i kształt …”.
Wydawnictwu WAM dziękuję za cudowny egzemplarz recenzencki i słodkie kartki w środku J
Komentarze
Prześlij komentarz