"Dziewczyna z Paryża"
Autorka: Kristy Cambron
Wydawnictwo ZNAK
Data premiery: 27.01.2022
Przekład:
Recenzja dla Wydawnictwa ZNAK – przedpremierowa „Dziewczyna z Paryża”
autorka Kristy Cambron
Autorka bestsellera „Motyl i skrzypce” tym razem zabiera nas w podróż do okupowanej Francji, do stolicy mody i elegancji, do Paryża. Ten dobrze notowany, wyrafinowany i pełen przepychu styl w połączeniu z brutalną i bezwzględną wojną, to motyw przewijający się od początku do samego końca. Zgłębiany na każdej karcie, a w połączeniu z wielkimi uczuciami, których w tej powieści nie brakuje Czytelnik otrzymuje do ręki książkę, której nie można odłożyć, aż nie dowiemy się jak zakończy się ta niesamowita opowieść, która angażuje i przykuwa dynamiką wydarzeń oraz spójnością przedstawianego obrazu.
Mam wrażenie, że każda kolejna powieść Cambron, to kolejna stawiana wyżej poprzeczka. Kto czytał „Motyl i skrzypce” oraz wydaną w następnej kolejności powieść „Wróbel w getcie” ten doskonale wie o czym mówię, a po przeczytaniu „Dziewczyny z Paryża” z pewnością podzieli moje zdanie.
Powieść napisana z ogromnym rozmachem i wysublimowaniem uczuć. Autorka nie tylko osadziła wydarzenia w autentycznych miejscach w Paryżu, takich jak: jak Forêt de Meudon, Petit Trianon, Villa Trianon w Wersalu, a przede wszystkim magazyn Jeu de Paum, Hotel Ritz, Galerie w Luwrze, ale również pomysł na bohaterów miała nietuzinkowy. Bowiem fascynujące życie historyczki sztuki, członkini ruchu oporu i kapitana Pierwszej Armii Francuskiej Rose Valland – która przez całą okupację, nie bacząc na ryzyko, prowadziła szczegółowy rejestr skradzionych przez nazistów dzieł sztuki, posłużyło autorce za inspirację dla jednej z postaci. Ale na kartach powieści pojawiają się również inne sławne kobiety – śpiewaczki, aktorki czy nieustraszona tancerka-szpieg Josephine Baker, zasługująca na szczególną uwagę za rolę, jaką odegrała w dziejach Miasta Świateł.
Losy bohaterów wplecione w historię miasta i zmian w nim zachodzących podczas wojny. Wszak nic nie stoi w miejscu, świat jest ciągle w ruchu i to jakże namacalnie ukazuje nam Cambron w swojej powieści. Umie utrzymać uwagę Czytelnika dostarczając na kolejnych kartach nowych wątków, wydarzeń oraz niespodziewanych zwrotów akcji.
Siłę prawdziwej miłości i jej pokręcone drogi ukazuje nam na przykładzie aż dwóch wątków miłosnych: pierwszy to oszałamiające wręcz uczucie miłości Lily de Laurent i Rene Tauliarda, drugi to niebywała miłość Sandrine Paquet i Christiana.
Pierwsza bohaterka Lily to KRAWCOWA. Taki pseudonim nadano jej w ruchu oporu, ale zanim do tego doszło, była ona krawcową w salonie samej Coco Chanel, który po wybuchu wojny zostaje zamknięty, a Coco Chanel całą wojnę spędza w Hotelu Ritz. To czym tam się zajmuje to już materiał na odrębną książkę.
Na kartach tej powieści atmosfera Paryża sprzed wojny miesza się z czasem okupacji. Wojna z Wieżą Eiffla w tle, wyglądającą w nocy niczym fragment delikatnej koronki, a tymczasem dzieła takich mistrzów jak Salvadore Dali, Pablo Picasso czy Oskara Kokoszki palone są na stosie w środku miasta. Miasto świateł z każdym dniem coraz bardziej pogrąża się w szarości.
Trudno opisać słowami ogromne uczucie Rene do Lily, bo jakkolwiek ich znajomość miała początek na wytwornym i bardzo ekstrawaganckim balu u samej Elsie de Wolfe, to właśnie tam w roku 1939, podczas tej jednej nocy ich miłość rozbłysła blaskiem miliona świateł rozjaśniających Paryż co noc. Miłość gotowa do największych poświęceń, do decyzji zmuszających oboje do rozstania, w imię uczucia. Odnajdują się dopiero po kilku latach, w roku 1944, a w jakich okolicznościach i co się wydarzyło, to już musicie sami przeczytać. Czy faktycznie nie szukali swojej bliskości? Historia jest tak wzruszająca, że płakałam jak bóbr.
Przenoszę się teraz na chwile do innego wątku, w którym autorka porusza bardzo ważną problematykę, posługując się przyjaźnią dwóch kobiet: Lily i Amelie. Podczas kiedy świat powoli się rozpada pod żelazną pięścią Hitlera, dokonuje się podział na tych, którzy uginają się przed groźbą i wybierają wygodne życie, lecz za cenę godności, i na tych innych, postanawiających walczyć i będących gotowymi poświęcić wszystko. Ci drudzy idą dumnie przez życie z podniesioną głową, a serca ich krwawią patrząc na tych pierwszych. Historia przyjaźni tych dwóch kobiet, jej dorastania i przeobrażania się prowadzi nas pod koniec opowieści do bardzo znaczących i chyba nie tak bardzo rozpowszechnionych spostrzeżeń i zachowań społecznych, o których jednak autorka odważyła się powiedzieć. Tym samym dając światu sygnał o złożoności problemu i o fakcie konieczności przepracowania tych jakże ważnych kwestii, o których nie mówimy wiele.
Tematy niewygodne, bolesne i jakże ważne w dziejach ludzkości. Nie możemy milczeć, bo patrzą na nas przyszłe pokolenia. To one będą nas rozliczać, a więc jakże ważne jest tu poczucie świadomości mówienia prawdy i dążenia do prawy. Dla nas samych, dla przyszłych pokoleń, a przede wszystkim, dla tych wszystkich, którzy zostali w taki sposób, niegodziwie potraktowani. Bo to przecież o nich w głównej mierze chodzi. Bo to ich dusze i istnienie zbrukano i doprowadzono na skraj szaleństwa, a niektórych, którzy mieli słabszą psychikę, może i zmuszono do drastycznych kroków i aktów desperacji.
Podczas okupacji wiele kobiet przechodziło olbrzymią przemianę, do której zmuszały ich czasy, w których przyszło im żyć. Dokonywały trudnych wyborów, przyszłość ich samych i ich bliskich była niepewna, a podczas szalejącego w okresie od 19 – 25 sierpnia 1944 roku powstania paryskiego rozliczono się z nimi brutalnie i bez skrupułów. Szukano odwetu za miesiące i lata poniżania, okupacji i ciągłego życia w strachu o własne życie i życie rodzin. Niestety to spowodowało lawinę prześladowań, które niejednokrotnie dotknęły niewinnych kobiet, prowadzących działalność wywiadowczą i konspiracyjną przez długie lata II Wojny Światowej. Tak jak Sandrine Paquet. Zwróćmy uwagę, że w tych akcjach brali udział mężczyźni prowadzący we wcześniejszych latach interesy z Niemcami. Jakaż hipokryzja.
Kary wymierzane w kobiety przybierały formę publicznych upokorzeń, a ofiary poddawane były licznym torturom psychicznym rujnującym ich życie. Czy ktokolwiek z szalejącej tłuszczy zastanawiał się, co jest jeżeli ten proceder spotyka osobę NIEWINNĄ? Przecież nikt nie mógł ich obronić, nikt nie mógł przedstawić argumentów przemawiających za ich niewinnością, bo nikt nie chciałby słuchać jakichkolwiek argumentów. Rozsierdzony do granic możliwości tłum miał tylko jedno w głowie: ukaranie kolaborantów. A co jeżeli TA kobieta nim nie była? Jeżeli ta konkretna kobieta, nie miała sobie nic do zarzucenia, a jej zasługi dla kraju są olbrzymie? Tylko oczywiście o tym nikt nie mówi, bo kto o tym wie? Kto się tym interesuje? Kto chce wysłuchać prawdy?
Powinniśmy zrozumieć jak ważna jest na świecie sprawiedliwość, jak ważne są sprawiedliwe sądy, a nie wydawanie samosądów. Życie nie jest czarne albo białe. Zawsze trzeba widzieć i mieć na uwadze mnogość aspektów i prawdę.
Historia odważnej Lily, krawcowej szyjącej suknie dla kobiet nazistów, gromadzącej przez lata informacje na temat skradzionych przez faszystów dzieł sztuki i miejsca ich wywiezienia oraz mikrofilmu ukrytego przez nią w bladoróżowej sukni Coco Chanel skradzionej z domu Rothschildów, to jeden z kilku niezwykłych wątków tej niesamowitej powieści.
Kolejny: Sandrine Paqyuet i jej wielka miłość do Christiana, oraz cały szereg wydarzeń, które pomogą jej przejść przez to piekło, a równocześnie nie skalać swojego honoru i dumy. Miłość niemieckiego Kapitana von Hillera mierzi ją i rani, czuje się podle otrzymując od niego liczne dowody uczucia, bo nigdy nie zamierza zdradzić męża, ani rodziny ani Ojczyzny. Zaś propozycję pracy złożoną jej przez von Hillera w Sztabie Operacyjnym w komórce „Sonderstab Bildende Kunst” w Muzeum w Luwrze traktuje jako swoistą groźbę i przymus. Najlepiej tę sytuacje określa poniższy cytat:
„Kiedy wchodzisz do jaskini lwa, bo nie masz wyboru, bo wróg nie pozostawia ci wyboru, a nadzieja, którą żyjesz każdego dnia jest motorem napędowym twojego serca i działania.”
Z przykrością odwróciłam ostatnią kartkę tej niezwykłej powieści, a kiedy na koniec autorka napisała kilak słów od siebie:
(…) „Autorzy, których książki chętnie czytamy, przenoszą nas do innego świata. Taka jest ich natura. Do tego zostali stworzeni, a tę misję wpleciono w ich duszę, instynkt i serce. Z czasem jednak zdałam sobie sprawę, że ja i moi czytelnicy szukamy opowieści w tym samym miejscu.” (…)
To już nie mam najmniejszych wątpliwości, Kristy Cambron to jedna z moich ulubionych autorek współczesnych i z niecierpliwością czekam na jej każdą kolejną książkę.
Chciałam serdecznie podziękować Wydawnictwu ZNAK, wspaniałym osobom z całego zespołu redakcyjnego, a w szczególności Pani Ewelinie Janowskiej za propozycję współpracy przy tej wyjątkowej pozycji literackiej. Czuję się cząstkę tego projektu, który jest tak bardzo światu potrzebny.
Dziękuję za okazane serce, życzliwość i wyjątkowo ciepłą współpracę.
Komentarze
Prześlij komentarz