"Alicja Lenczewska - świadectwo życia"
Autor: Tomasz P. Terlikowski
Wydawnictwo: WAM
Data premiery: 2021-01-01
Recenzja dla Wydawnictwa WAM „Alicja Lenczewska – świadectwo życia” autor Tomasz P. Terlikowski
Przy tej książce musi być na wstępie słów kilka o jej autorze: Tomaszu Terlikowskim. Znany i szanowany publicysta, pisarz, doktor filozofii, autor wielu książek, felietonów, człowiek zwracający od lat uwagę na problematykę wyniszczającą instytucję Kościoła od środka, podążający za prawdą. Ukazujący odbiorcy, czytelnikom nie tylko konsekwencje takich wieloletnich działań, ale i tę drugą stronę: rozwiązania i postawy duchownych zmierzające do jedynego możliwego sposobu powstrzymania coraz większego upadku współczesnego Kościoła i sposobu jego odbudowy.
Stosowana przez publicystę retoryka z pewnością boli, drażni i wzbudza sprzeciw ludzi wierzących i niewierzących. Wszak mówi on o tematach niewygodnych i to językiem bezpośrednim, wskazując wyraźnie co powinno się zrobić w obliczu danej, konkretnie, zaistniałej sytuacji. Ale wskazuje on nam na jeszcze jedno, jakże ważne zjawisko dla nas, ludzi wierzących. Mianowicie zwraca uwagę, na głębokie zmiany jakie w Kościele zachodzą, na rzeczywisty moment dokonującego się w szeregach kościelnych przełomu. To zmiany dziejowe. A autor mówi o przełomowym zwrocie w historii świata, „kiedy to dniu, w którym serce zostanie poruszone przez niesprawiedliwe cierpienie tych zranionych członków, w dniu, w którym realna i aktywna stanie się podwójna intencja – naprawienia tego, co da się naprawić i zmiany tego, co da się zmienić – w dniu, w którym zrodzi się prawdziwe współczucie względem ofiar, owo współ-odczuwanie, które jest współ-cierpieniem i kryje w sobie troskę graniczącą z lękiem: „aby to się nie wydarzyło nigdy więcej”, w tym dniu zostanie osiągnięty punkt, od którego nie ma odwrotu i naprawdę rozpocznie się uzdrowienie.”
Od lat mówimy i pragniemy rozliczenia nie tylko zła wykorzystania seksualnego nieletnich, ale także przemocy psychicznej, duchowej i emocjonalnej w Kościele, w jego strukturach, także w życiu zakonnym i wspólnotowym.
Na współczesnego człowieka czyha wiele pokus i to nierzadko ubranych w szaty duchowne, mówiących pięknym duchowym językiem, manipulujące naszym sercem, wiarą lub niewiarą, naszymi uczuciami i dobrocią, czeka na nas wiele pułapek i niebezpiecznych duchów sekciarskich.
A wszystko to schowane pod tym jakże transcendentnym i niezrozumiałym dla wszystkich i do końca pytanie: jestem osobą wierzącą lub nie?
Któż z nas nie zadał sobie choćby jednego z poniższych pytań.
Wierzę lub nie wierzę? Ale w kogo wierzę?
Jednak po analizie swojej postawy życiowej i udzieleniu odpowiedzi na pytania powyższe rodzą się natychmiast kolejne.
Czy naprawdę jestem wyznawcą Jezusa Chrystusa i Jego nauk, które pozostawił, a wedle, których ma żyć każdy człowiek?
W ciszy i skupieniu odpowiedzmy sobie na jedno podstawowe pytanie dotyczące jego nauki MIŁOŚCI.
Czy żyję w zgodzie z przykazaniem miłości Jezusa Chrystusa? I teraz można by napisać największe dzieło świata, chcąc spisać historię każdego człowieka, każdego z nas. Bo każdego z nas ukochał Jezus.
Świadectwo jednego z nas opisał Tomasz P. Terlikowski. Oparł się na osobistych dziennikach Mistyczki ze Szczecina, jak wielu z nas zwykło ją nazywać. Obok Dzienniczka Św. Faustyny Kowalskiej to właśnie teksty Alicji Lenczewskiej należą do najczęściej czytanych tekstów mistycznych w Polsce.
Są napisane krótkim i przystępnym językiem, dostosowane do epoki mediów społecznościowych oraz do wyobraźni ludzi XXI wieku.
Mistyczka była jedną z nas, a jej życie w niczym nie odbiegało od życia zwyczajnych ludzi, otaczających nas na co dzień. Belferka, nauczycielka plastyki, wymagająca i przekonana o swojej małości i niegodności do bycia wybraną. Głęboką wiarę wyniosła z domu, można się pokusić o stwierdzenie, że „miała to we krwi”. Matka Jadwiga, również nauczycielka wpoiła jej zasady godnego i pięknego życia w zgodzie z nimi już od kolebki. Pomimo trudnego losu na wygnaniu, ucieczki za chlebem w poszukiwaniu schronienia dla siebie i dzieci – ojciec Alicji zmarł w roku 1939 i matka samotnie wychowała ją i starszego brata Sławomira – towarzyszyła im zawsze wiara i prawdziwe polskie korzenie.
Poznajemy koleje losu Alicji Lenczewskiej i drogę jej nawrócenia w wieku lat pięćdziesięciu i mam nadzieję, w tym miejscu, że jeżeli przeczytają jej świadectwo ludzie niewierzący, to również mocno jak i ludzie wierzący uwierzą w słowa Jezusa. Bo nigdy nie jest za późno by JEGO poznać, by JEGO zrozumieć i wpuścić do swojego serca. A kiedy ono raz na NIEGO się otworzy, to uwierz mi: TWOJE życie już nigdy nie będzie samotne, smutne, nieszczęśliwe i chore. W momencie Waszego spotkania rozpocznie się TWÓJ proces uzdrawiania. ON kocha zawsze i na zawsze, każdego z nas.
Bo jak napisała nam Pani Alicja Lenczewska w swoim Dzienniku zatytułowanym "Słowo pouczenia"
"Kochać Chrystusa trzeba w ludziach, bo On tam jest spragniony miłości.
Nie w abstrakcyjnych wyobrażeniach, lecz w konkretnych osobach, które
znam i spotykam, zwłaszcza w tych, w których brak miłości. Na człowieka
trzeba spoglądać nie z pozycji własnego egoizmu i roszczeń, lecz z
pozycji Jezusa, który w nim jest, z nim się identyfikuje i cierpi, nie
będąc kochanym lub nawet zauważonym."
Dziękuję Wydawnictwu WAM za egzemplarz recenzencki, do którego powracać będę do końca tej drogi życiowej.
Komentarze
Prześlij komentarz