Przejdź do głównej zawartości

Recenzja dla Wydawnictwa ZNAK litera nova „Belcanto” Ann Patchett


"Belcanto" 

Ann Patchett 

Wydawnictwo ZNAK litera nova 

Przekład: Anna Gralak 

Data premiery: 2022-08-29  ( tego wydania )
 

               
  Recenzja dla Wydawnictwa ZNAK litera nova  „Belcanto” Ann Patchett  

 

Znana z wyjątkowo dobrego pióra, wyróżniona kilkoma nagrodami literackimi autorka Ann Patchett za książkę „Belcanto” zbiera bardzo różnorodne oceny. Jedni są zachwyceni miarową i wolną akcją, barwnym i niemalże poetyckim stylem powieści oraz mistrzowskim doprecyzowaniem szczegółów, w tej niespiesznie płynącej opowieści. Inni są znudzeni powolnym tempem, brakiem fajerwerków, zbyt szczegółowym rozpracowywaniem poszczególnych elementów scen, brakiem jakiegokolwiek przyspieszania akcji i to od początku do samego końca, który swoją drogą, zaskoczy chyba każdego Czytelnika. Mnie zaskoczył wyjątkowo osobliwie.

Osobiście należę do pierwszej grupy i książka urzekła mnie nie tylko wolno płynącym  wdziękiem opowieści, ale również efemerycznością, którą najbardziej wyczuwałam przy wszystkich fragmentach związanych z główną bohaterką, sopranistką Roxane Coss. W tym miejscu nie może zabraknąć słów kilku na temat samej okładki i oprawy książki.

Wydanie zasługuje na miano jednego z najlepszych jakie ukazało się na rynku wydawniczym w roku 2022. Okładka urzekła mnie podobnie jak i treść tej nieprzeciętnej powieści swoją delikatnością i umiłowaniem detalu. Bo taka jest ta powieść już od okładki poczynając: delikatna i ulotna; piękna i krucha; naturalna i niezwykła.

Czytając, cały czas przed oczami miałam dziwnym trafem serial „Dom z papieru”. Chociaż tak naprawdę te dwa tytuły niewiele łączy. Może poza podobieństwem fabuły i scenariusza w kilku momentach i postaciach. To znaczy: porywacze, wyraziste i dogłębne psychologiczne wnikanie w bohaterów, syndrom sztokholmski, więzi międzyludzkie na poziomie przestępca – ofiara, nietypowe zachowania, i oczywiście wielkie uczucia.

To chyba tyle, a więc sama nie wiem, dlaczego patrząc na okładkę od razu moje myśli wędrują w kierunku Netflixowego serialu. No ale cóż, nie wszystko w naszym zachowaniu możemy zrozumieć, a natura ludzka lubi nas zaskakiwać i często jest również nieprzewidywalna.

Ile kilometrów jesteśmy w stanie pokonać podążając za miłością naszego życia? Jeden z głównych bohaterów „Belcanto” biznesman Hosokawa przemierza tysiące kilometrów, aby tylko posłuchać śpiewu ulubionej sopranistki, która oprócz Verdiego i Callas była w jego życiu kimś szczególnym, kimś kto zapisał się na kartach jego pamięci na zawsze.

Roxane Coss śpiewająca arie na pięćdziesiątych czwartych urodzinach Hosokawy, grono najprzedniejszych  gości w postaci przedstawicieli ponad dwunastu państw, przedsiębiorcy, ambasadorowie, członkowie rządu, prezesi banków, szefowie korporacji i postać prezydenta, który osobiście ma się pojawić na tym eleganckim i  pełnym przepychu przyjęciu.

I oni.  Brutalni, prości, nieobyci porywacze. Żądni zemsty, żądni sprawiedliwości, żądni zwrócenia na siebie uwagi rządzących. Gotowi dla tej uwagi zrobić wszystko. Uzbrojeni, bezwzględni terroryści, wkraczający w wysublimowany i elegancki świat dyplomatów i finansjery, muzyki i delikatnego jej brzmienia.

Brutalne połączenie dwóch światów, w których nic nie jest spójne, których nic nie łączy i wzajemne wielotygodniowe obcowanie dzień i noc, noc i dzień. I ten wszechobecny głos sopranistki sprawiający, że wszyscy bez względu na grupę, do której przyszło im się zaliczać, nie dopuszczali do siebie głębi beznadziejności sytuacji oraz misji, w której się znaleźli. Jej głos posiadał tę siłę brzmienia, przy której zapominali o śmierci i to zarówno jedni: oprawcy jak i ci drudzy: ofiary. Wszyscy całymi dniami myśleli tylko o jej śpiewie. Tkwili w dziwnym, bliżej nieokreślonym tercecie stanów świadomości: w oczekiwaniu na jej śpiew, w delektowaniu się jej śpiewem oraz w refleksji po jej śpiewie.

Plejada bohaterów opisana w sposób mistrzowski i z miłością do detali: Roxane Coss, pan Hosokawa, Gen, Simon Thibault, ksiądz, wiceprezydent, Oscar Mendoza, mały Ishmael, Beatriz i Carmen.

Ujęły mnie szczere rozważania księdza na temat ile człowiek może zyskać, kiedy mu się wydaje, że wszystko już stracone. Jakich niebywałych wręcz doznań można doświadczyć w niewoli.

A historia Katsumi Hosokawy doświadczającego szczęścia w muzyce, czyż to nie osobliwe i znamienne, że właśnie w niewoli spotyka swoją wielką muzę, którą jest Roxane Coss?

Wspólne codzienne przebywanie niejako łączy na wiele dni tyle osób z tak różnorodnych środowisk i sprawia, że są zmuszeni odnaleźć sposób na wspólne życie przez ten czas, który został im dany.

Różnorodność grup społecznych, z których pochodzą, wykonywanych  zawodów oraz  różnice poglądów, a tym samym różnorodność postrzegania tego samego świata, opisana w sposób, który prowadził mnie powoli i szczegółowo przez kolejne karty powieści, otwierając przede mną kolejne i kolejne zawirowania serca i duszy bohaterów,  jakże subtelne i jakże wątłe w swoim wydźwięku.

Epilog, usytuowany w Lukce, był dla mnie przy tej powieści, przysłowiową wisienką na torcie, a wszyscy, którzy przeczytają moją najnowszą powieść zrozumieją dlaczego.

Premiera już 06.12.

Dziękuję Wydawnictwu ZNAK litera nova za przesłanie egzemplarza do recenzji.  

 

  

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Tatra Premium Magazine - wywiad

Artykuł: "Pasja czytania (i pisania)" (wywiad udzielony przez Mariolę Sternahl dla Tatra Premium Magazine) Publikacja: Tatra Premium Magazine, numer 01/2019, str.96-97

"Sonderfuehrer w Warszawie" autor Dietmar Martin Apel, przekład Mariola Sternahl, Wydawnictwo BELLONA

"Sonderfuehrer w Warszawie" Autor: Dietmar Martin Apel Wydawnictwo: BELLONA Data premiery: 2018-05-17 Przekład:  Mariola Sternahl  Wielowątkowa powieść historyczna o niemieckich naukowcach zmobilizowanych do Wehrmachtu i wysłanych do okupowanej Warszawy. "Warszawa, noc niemieckiej okupacji. Żydów spędzają do getta, na ulicach nazistowski terror i wszechobecny strach. Strach, który jednych paraliżuje i skłonni są do każdej podłości, ale innych pobudza do czynu, do sprzeciwu, do w alki. W takiej scenerii do Warszawy przybywa z Rzeszy trzech naukowców; entomologów, zmobilizowanych do Wehrmachtu. Nikt im nie wyjaśnił, w jakim celu jadą do okupowanej Polski. Na czym tak naprawdę polega ich zadanie? Nad czym mają pracować w tajnym laboratorium? Wstrząsający obraz polskich realiów wojennych oczami niemieckiego autora. W tle polskie Podziemie, zagłada ludności żydowskiej - i jako punkt kulminacyjny - Powstanie 1944 roku."    Fragmenty: "Panów

Recenzja powieści "Kiedy miłość była zbrodnią" Joanny Krupińskiej-Trzebiatowskiej

 "Kiedy miłość była zbrodnią" Autorka: Joanna Krupińska - Trzebiatowska  Wydawnictwo:  Premiera: 2023-06-23    Recenzja powieści "Kiedy miłość była zbrodnią"  Joanny Krupińskiej-Trzebiatowskiej  Najnowsza powieść Joanny Krupińskiej - Trzebiatowskiej, to kolejna książka, w bogatym dorobku literackim tej autorki,   a natrafimy   w nim nie tylko na ciekawe powieści, ale również na   ambitne   tomiki   wierszy. Jest to powieść historyczna, która idealnie wkomponowała się w   kanon jakże dzisiaj popularnej literatury   obozowej i wojennej.   Proza poruszająca nie   tylko tematykę II Wojny Światowej, ale również   czasu   „po” tym traumatycznym okresie.   Czasu rozliczeń , w który zaangażowane były jednostki wojskowe i wywiadowcze z wielu krajów. Okres w historii   trwający wiele lat, a   pozostawiający za sobą dramaty wielu rozbitych rodzin, osamotnionych dzieci, rodziców oraz tragedii rodzinnych   rozgrywających   się w wielu przyszłych pokoleniach, po akty najw