"KORA. Się żyje"
Autorka: Katarzyna Kubisiowska
Wydawnictwo ZNAK
Premiera: 2023-05-22
Recenzja dla Wydawnictwa ZNAK „KORA. SIĘ ŻYJE” BIOGRAFIA napisana przez Katarzynę Kubisiowską
Biografia Aleksandry Ostrowskiej, znanej wszystkim jako KORA, jest mi bardzo bliska. Wzbudziła emocje i obudziła wspomnienia z mojego dzieciństwa. Dopiero po przeczytaniu zaczęłam rozumieć dlaczego KORA była moją idolką w czasach młodości, była mi tak bardzo bliska i to do samego końca.
Tamtego, pamiętnego dnia jej śmierci, wstałam jak nigdy o wschodzie słońca i podziwiałam go z okien mojej kuchni. Nigdy dotąd tego nie robiłam. Włączając poranne wiadomości w radio RMF FM usłyszałam, że KORA odeszła.
Punkty w mieście, które tak samo były jej bliskie jak i mnie: Bunkier Sztuki, Teatr Bagatela, Piwnica Pod Baranami, Klub Pod Jaszczurami i to ona pamięta Kraków takim jaki i ja zapamiętałam: sprany z kolorów, ludzie bez uśmiechu i stale spóźniające się tramwaje.
KORA, która odniosła ogromny sukces estradowy, prywatnie jest krucha jak filiżanka z chińskiej porcelany, szargana nieustannie huśtawką emocjonalną raz w górę, raz w dół, a co za tym idzie rozkład psychiczny i fizyczny. Boi się rutyny, boi się tego, że podzieli los rodziców i braci. Skończy z niczym. Trudno się dziwić, nie miała w życiu łatwo. Ciągnący się za jej rodziną dramat Kresów Wschodnich, deportacje ludności, zesłania, NKWD, a w tym wszystkim jej rodzina: babka, matka i rodzeństwo.
Sama KORA jeszcze jako dziewczynka zainteresuje się krawędzią życia i śmierci, bytu i niebytu, czucia i nieczucia. Podejmuje różne próby, testuje swoje ciało, czeka na efekty. Pierwszą próbę samobójczą podejmie w wieku dziesięciu lat. Czytając jej biografię trudno się dziwić. Życie ludzkie potrafi zaskoczyć i przeorać człowiekiem jak szmatą po brudnej podłodze. Bo jak tu inaczej nazwać to, co wydarzyło się w jej życiu w czasach dzieciństwa?
Kiedy wróci z filmu „Pociągi pod specjalnym nadzorem” podejmie kolejną próbę samobójczą. Nigdy nie godziła z niesprawiedliwością wokoło niej i na reguły rządzące stosunkami między ludzkimi.
Po śmierci matki zaczynają ją dodatkowo dręczyć wyrzuty sumienia. Kiedy ta umiera, KORY nie ma w Krakowie. Jak sama powie:
„Po śmierci mamy odczułam ogromny ból. Chyba nigdy nie widziałam jej szczęśliwej. Nic jej nie dałam, cały czas coś żądałam. (…) Uważałam, że to co nas spotyka, ta straszna i nieludzka, uwłaczająca godności bieda, to jest jej wina. Jej, nie ojca.”
Im dalej od śmierci matki, tym bardziej będzie ją zżerać tęsknota za nią, aż w pewnym momencie tęsknota ta zamieni się wręcz w mityzację. Idealizuje matkę, czyni z niej heroiczną postać poturbowaną przez dwa systemy totalitarne – nazistowski i stalinowski – oraz ten trzeci, patriarchalny.
To właśnie na pięć dni przed własną śmiercią 23 lipca 2018 roku KORA zobaczy matkę stojącą blisko niej. Jest wtedy w swoim domu na Roztoczu, półprzytomna, ściskająca rękę swojej siostry.
Burzliwe życie, pierwsze miłości i w końcu on – Marek Jackowski, z którym KORA połączy się na wiele lat nie tylko w karierze muzycznej ale również i w życiu prywatnym. Te koleje losu trzeba przeczytać punkt po punkcie, a biografia zapiera niekiedy dech w piersiach, aż po skrajne uczucia.
Ale taka była ONA – KORA: zaborcza emocjonalnie, zasysająca innych, w kontaktach z innymi człowiek zanikał, była tylko ona.
Zarówno jej życie estradowe jak i prywatne to istny roller coaster, i jej publiczność to czuje i absolutnie to od niej „kupuje”. Stworzona przez nią osobowość ciągnie za sobą tłumy w całej Polsce. Jej fani piszą, że jest cudowna, boska, piękna.
Otrzymuje tysiące listów od swoich ( głównie ) fanek. Piszą do niej, wiedząc, że mogą się jej zwierzyć, że ona zrozumie. Wygląda jak ich starsza siostra, choć wiekowo mogłaby być ich matką lub ciotką. Z jej ruchów na scenie przebija luz, powab kobiecej pewności siebie i bezpretensjonalność. Ona kocha swoje ciało. I to widać.
Na szczyty wyniósł ją MAANAM, to właśnie w tej grupie zaczyna po raz pierwszy odczuwać konieczność bycia na scenie. Jedni to kochają, inni mają jej to za złe.
Od najmłodszych lat kochała wolność i nie godziła się na niesprawiedliwość społeczną. Czynnie udzielała się w szeregach Solidarności w latach 80’, a kiedy komuniści ponoszą klęskę rozpiera ją euforia, choć z drugiej strony odczuwa smutek: bo rodzice tego już nie zobaczyli. Zawsze marzyła by żyć w kraju swobodnym i dostatnim, takim gdzie wyznanie, kolor skóry czy orientacja seksualna nie mają znaczenia, ani nie są powodem do jakiegokolwiek napiętnowania.
KORA miała naturę mentorki. Pragnęła stanowić wzór dla innych, chciała opowiadać ludziom o rzeczach, których jeszcze nie znali, chciała kształcić ich gusty. W swoich wypowiedziach była stanowcza, wręcz skrajna, a to odbierane było w niej jako wyraziste. Autentyczne.
Podziwiała Stinga walczącego o prawa Indian w Brazylii i była rozczarowana XXI wiekiem. Nigdy nie zrozumie siły ludzkiej destrukcji, na jej oczach ginie stary świat.
Biografia osoby pełnej życia, charyzmy i niosącej ze sobą bagaż doświadczeń tak różnorodnych, że spokojnie można by nimi obdarować kilka osób.
Autorka tej biografii zebrała dla Czytelnika w jednym miejscu niesamowitą ilość historii z życia KORY, szczegółów, o których nie mieliśmy pojęcia, tworząc tym samym opowieść o kolorowym ptaku, jakim z pewnością KORA była: szokująca, prowokująca i nieszablonowa.
Dziękuję Wydawnictwu za egzemplarz recenzencki.
Komentarze
Prześlij komentarz